Drogi, wielkie tranzytowe arterie są i będą rzeczywistością naszej gminy. Przynoszą nam one różne uciążliwości, wśród których codzienny monotonny hałas jest prawdziwym utrapieniem dla wielu z nas. Dziś dotyczy to w największym stopniu osiedli i sołectw leżących wzdłuż ul. Kolejowej. Mieszkańcy Osiedla Majowego, Łomianek Centralnych, Łomianek Górnych zapytani przeze mnie o najważniejszy problem, wymieniają hałas z krajowej siódemki jako jedno z najważniejszych utrapień w ich codziennym życiu. Oczywiście dotyczy to również Dąbrowy, Dziekanowa oraz Sadowej. Już niebawem, w związku z planami budowy wylotu S-7 i ewentualnością powstania trasy legionowskiej, może takich miejsc być znacznie więcej. Wydaje się jednak, że dla niektórych ten monotonny hałas ma właściwości usypiające, bo dla przykładu władze gminy nigdy na poważnie się nim nie zajęły.

Silny społeczny ruch zmusił burmistrza do zmiany stanowiska w sprawie smogu. Przeszedł on trudną drogę od „nie ma takiego problemu” sprzed kilku lat, do zamontowania na terenie gminy czujników zanieczyszczeń.

W kraju powoli rodzi się podobny ruch związany z hałasem. Jeśli i u nas nie podejmiemy zdecydowanie tego tematu, to nic się nie zmieni. Ekrany dźwiękochłonne montowane są wszędzie, tylko nie w Łomiankach. I nie muszą to być wątpliwej urody plastikowe panele. Analizowaliśmy temat już przed laty i z rozpoznania Iwony Bajek wynika, że istnieje ciekawa oferta ekranów przystosowanych do szybkiego zazielenienia.

Z istnieniem na naszym terenie dróg krajowych łączy się pewien paradoks. Wpływają one na życie mieszkańców w stopniu większym niż jakakolwiek inna inwestycja, a jednocześnie pozostają poza naszą kontrolą. Burmistrz Łomianek może tylko prosić, wnioskować, lobbować. Nie może niczego nakazać.

Dlatego gdy będziemy wybierali władze naszej gminy, pamiętajmy, że umiejętność dogadywania się i talenty negocjacyjne mogą nam przynieść więcej  dobrego niż twardy upór i organizowanie protestów.

A już z całą pewnością nie rozwiąże naszych problemów ten, kto ich nie dostrzega, bo rozmowę z mieszkańcami zastępuje propagandą.

Grzegorz Orlecki