Jak co roku przy decydowaniu o tym, na co pójdą pieniądze sołectwa, mieszkańcy mają ten sam dylemat: jak zrobić to efektywnie i z sensem? Czego potrzebują? Dyskusje na spotkaniach zawsze pokazują wspólne potrzeby jak np. ul. Wiślana w stanie wołającym o pomstę do nieba, Brzegowa, część Łużyckiej, Krajobrazowa. Od lat brakuje na terenie sołectwa terenu przeznaczonego pod miejsce spotkań mieszkańców typu ogródek jordanowski, które można by zacząć zagospodarowywać z pieniędzy sołeckich. Brakuje też komunikacji miejskiej (trudno uznać za komunikację jeden kurs autobusu pozwalający tylko niektórym dzieciom na bezpieczny powrót ze szkoły do domu), o nieistniejących chodnikach czy niewyremontowanych wałach przeciwpowodziowych nie wspominając. Większości z tych inwestycji w ogóle nie widać w gminnych planach, nieliczne np. mityczna ul. Wiślana są w tych planach wprawdzie „od zawsze”, ale z roku na rok z niewyjaśnionych bliżej przyczyn przesuwane są na lata kolejne.

W przeszłości mieszkańcy decydowali się zaryzykować i dokładać do inwestycji, które przewidziano w wieloletnich planach gminy, takich jak budowa ul Wiślanej. Brak chodnika uniemożliwia pieszym bezpieczne poruszanie się po tej drodze, a stan asfaltu to sztandarowy przykład drogi konkurującej raczej z tymi na wschód od Bugu, niż na zachód od Odry.

Niestety kilkakrotne próby zachęcenia władz do kontynuowania tej czy innej inwestycji poprzez dorzucenie do budżetu inwestycyjnego gminy pieniędzy sołectwa spełzały na niczym i pieniądze sołeckie z powodu niezrealizowania przez gminę danej inwestycji przepadały.

Co można zrobić? Oprócz zachęcania i rozmów z gminą, niestety nic. Jeśli urząd tradycyjnie nie zdecyduje się realizować np. dalszej części ul. Wiślanej, a swoje siły inwestycyjne przesunie na walkę o poprawę np. ul. Warszawskiej, można tylko cierpliwie czekać i liczyć na to, że komuś w urzędzie zacznie zależeć nie tylko na inwestycjach tzw. sztandarowych.

Na co zatem przeznaczyć pieniądze, żeby nie przepadły? Po takich doświadczeniach mieszkańcy postanowili tym razem wesprzeć mniej ambitne cele, niż dokładanie się do budowy ulicy. Przegłosowali zadania, których teoretycznie gmina nie może nie zrealizować m.in. dofinansowanie komunikacji autobusowej z sołectwem oraz integrację nowo zasiedlanych domów z dotychczasowymi mieszkańcami terenu w formie pikniku sąsiedzkiego.

Na remont ul. Wiślanej przyjdzie im jeszcze niestety chyba poczekać…

*Sołectwo Łomianki Dolne to zapomniany przez władze gminy teren pomiędzy Wisłą a tzw. Strugą Dziekanowską (na tyłach Kościelnej Drogi) ograniczony ul. Armii Poznań z jednej strony, a przedłużeniem ul. Jeziornej z drugiej. Jest to teren wiejski,  do niedawna było tu około 100–150 domów. Obecnie jest łakomym kąskiem dla deweloperów i intensywnie się rozwija. Infrastruktura gminna, jak to zwykle bywa, nie nadąża za rozwojem sołectwa. Sąsiaduje z sołectwem Łomianki Chopina, Kępą Kiełpińską, osiedlami Pawłowo i Buraków. Jest to sołectwo, zatem mieszkańcy w dowodach mają wpisane, że mieszkają na wsi. Mają też swojego sołtysa.

Andrzej Mikołajczyk